Adres: ul. Papieska 2, 33-395 Chełmiec
Tel.: 18 443 33 73
Email: gok@chelmiec.pl
Już od dawnych czasów świat się wokół kręci
I ziemia obraca, to ludziom na wsi
Różnych wydarzeń do myślenia wraca.
To co w dawnych czasach ludzie przeżywali.
Musieli sobie jakoś radzić i przecież żyć dalij.
Przecież nasi pradziadkowie żyli w pańszczyźnianym czasie
To było niewolnictwo dla chłopa
I rodzinę założyć w tym czasie
Każdy dzień do życia to był niemożliwy,
Musiał panu służyć jak niewolnik żywy,
Nawet za drobne nieposłuszeństwa chłopa kijem bili
Żeby biedni ludzie wiernie im służyli.
Tak nasi przodkowie młodym opowiadali
Jakie były czasy, jak to przeżywali.
Pan miał wszelkie prawo nawet chłopa zabić
I nie odpowiadał za nic, nawet miał przywilej
Po ślubie wziąć biedakowi zonę i przespać się z nią,
Żeby przez niego było potomstwo pomnożone.
I w naszym Krasnym nie brakło udręki,
Ludzie też cierpieli niewolnicze męki
Tak historia pisze czas w miejscu nie stoi
To i żywot ludzki zmieniał się powoli.
Gdy z czasem pańszczyzna malała
To i chłopu na wsi do wolnego życia otuchy dodała
Ale biedak co miał trochę pola, dla niego nie znikła niewola:
Swoje żywienie miał trochę w sąsieku
Co ledwie starczyło tylko na pół roku
I znowu bogaty miał biedaka w garści
Bo ten musiał u niego robić za trochę żywności.
I ci biedni ludzie co dzieci namnożyli
To tylko bogatych wzbogacili
Jak tylko dziecko od ziemi odrosło,
To zamiast do szkoły, to na służbę poszło.
I za rok cały tej ciężkiej roboty dostał koszule i mizerne buty
I ten przykry los starszych ludzi nie minął
Bo żył u bogatego tylko żebraniną.
I ci biedni ludzie, co w nędzy żyły i cierpiały
To nieraz Boga o litość błagały
I to cierpienie po trochu malało z konieczności.
Do tworzenia prymitywnego rzemiosła ich zmuszało
I tak powoli życie rozjaśniało
I zwykłe rzemiosło lepszą wartość miało
W naszym Krasnym też rzemiosło kwitło
I się pomnażało, bo dla potrzeb wsi ich nie brakowało.
W Krasnym żył se chłopek skromny i zaczął rzeźbić
Świętego, żeby był do ludzi podobny.
I przy tym rzeźbieniu tak sobie marzył,
Żeby Bóg tą rzeźbę imieniem obdarzył.
Tak rzeźbił Świętego w każdy dzień po trochu,
Ręce mu się trzęsły jak łza w smutnym oku,
Na warsztacie czekoł połoskurcany święty
I czekoł na kłoniec rzeźby jakby z nieba wzięty
Bo przecież w warsztacie, w imadle ściśnięty
I bez przerwy rzeźbił i tak kręcił głową
Czy ta moja rzeźba będzie tą osobą.
Oprócz rzemiosła byli też znachorzy,
Żeby ludzi leczyć, by nie byli chorzy.
Jeden biedny chłopina ledwo co na nim wisiały porcęta,
Chodził, zbierał zioła i leczył zwierzęta.
I tak opowiadał do ludzi, że roznosi zioła święte,
Ratuje nimi bydło: wzdęta krowa, wół, jałówka, cielę-
Niech pije ziele co dobrze smakuje i od wzdęcia ratuje.
Święty Pelargus wynalos te zioła
Po dwa ryńskie paczka każdy kupić zdoła.
Chroń swe wierne bydło Pelargusie Święty
A niech i gospodarz będzie zdrowy
I w starszym wieku za uczciwą prace do nieba wzięty.
Niektóre babki też ziele zbierały i chorym pić dawały.
To zwykłe leczenie było dla ludzi ubogich
Bo jak nie pił ziela, to wyciągnął nogi.
Niektórzy chorzy jak się przedawkowali ziołami
To se przyspieszyli iść w niebiosa do przodu nogami.
Było nieciekawie z tymi zielarkami,
Ale były poczesne, bo się zajmowały przecież porodami.
Niektóra babusia co zdrowia nie miała, to ją zielarka zielem okładała
I te ze wsi kobiety na porodówki nie jeździły,
Bo ich zwykłe baby przy porodzie obsłużyły.
Jak wybuchła wojna był strach i cierpienie, niedostatek
Wszystkiego, jeszcze bardziej ludzie myślały o zwykłych
Sposobach, żeby dobrego coś zrobić dla siebie i dla innego.
Nawet biedna wdowa co liczną rodzinę miała
To zwykłym sposobem skóry wyprawiała,
Z tej baraniej skóry co była słabo przegarbiona
Można było uszyć serdok dla człowieka na ramiona.
I ta podwójna bieda, co ludzi dręczyła
To nawet z drzewa podeszwy na buty robić nauczyła,
Nawet skóra z kozy, co tylko do bębna do grania służyła
Choć słabo wygarbiona, cholewki zdobiła
Na buty do spodów drewnianych skuteczna była.
Już w dawnych czasach ludzie mówili, że koza to diable stworzenie,
Ale jak się chodziło w tych butach z koźlej skóry, to było
Ciepło i szybkie chodzenie, a podeszwy twarde aż było miło
I nikt nie narzekał, bo się w tym chodziło.
I to przyodzianie co ludzie od wieków ze lnu robili
To po trochę ulepszali i z konieczności na niedziele ubierali.
Tak te czasy przychodziły i ci ludzie skromnie żyły
Choć ten człowiek żył bez szkoły, chodził rześko, był wesoły,
Nie miał radia i nie słuchał wiadomości, żył spokojnie i bez złości,
Telewizor złodziej czasu i zawada, sąsiad z bliźnim nic nie gada.
Te programy ludzki rozum zamąciły i tą przyjaźń zakłóciły.
Każdy program to jest granie jak na basach,
By zapomnieć jak się żyło w dawnych czasach.
Ci się śmieją, co im zbywa, bo im bieda nie przygrywa,
Każdy biedak ledwo dyszy, jego prośby nikt nie słyszy.
Bez roboty jak żyć dalij, żeby rentę za coś dali
Jak już człowiek będzie stary, musi żebrać, żyć z ofiary.